niedziela, 30 grudnia 2012

Przed i po 2013

http://sukcesmarozmiars.blogspot.com/

Wyżej jest zamieszczony link jednego motylka, która wymyśliła coś fajnego.
Mianowicie wszystkie chętne osoby robią sobie zdjęcie dokładnie 1.01.2013 i kolejne 1.02.2013. 
Następnie zamieszczamy zdjęcia na naszym blogu.
Moim zdanie to fantastyczna motywacja. Wstawiajcie to na swoich blogach, bo im więcej dziewczyn w tej akcji tym lepiej ;)


Wczorajszy bilans to około 475 kcal, więc bardzo się cieszę. Wszystko sobie zapisuję, żeby mieć lepszy wzgląd we wszystko co zjadam.

Dzisiaj się mierzyłam i chyba urosłam od zeszłego roku bo mam już 174 cm a nie 173. Rany, kiedy ja przestanę rosnąć? 

Trzymajcie się
K.

sobota, 29 grudnia 2012

Dzień pierwszy

W końcu udało mi się zebrać i zacząć dietę. Póki co jest dobrze, ale nie wiadomo kiedy przyjdzie większa ochota na jedzenie. Oby nieprędko. Dziś nie zjadłam dużo, a przy tym piję duuużo zielonej herbaty.


Obejrzałam dziś film "kiedy przyjaźń zabija", polecony przez pewnego motylka. W miarę możliwości pokazuje, to jak rodzice nie rozumieją dzieci i uważają, że anoreksja czy bulimia to taka błaha sprawa, że da się jej zaprzestać na skinienie palca. Nawet nie wiedzą jak bardzo się mylą.


Dziś strasznie pokłóciłam się z moim tatą. Nigdy go nie ma w domu, wiecznie wyjeżdża z kolegami na polowania. Jest mi trochę smutno, ponieważ nie utrzymujemy ze sobą kontaktów i nic o mnie nie wie. Nie przeszkadza mi to do czasu gdy robi mi wyrzuty o coś. Pojęcia zielonego nie ma, a wypowiada się na temat mojego życia czy poglądów jakimi się kieruje. Na obiad mama podała rosół, ale "nie byłam głodna" więc trochę się nad nim męczyłam. Tata oczywiście musiał to skomentować tym, że za mało mam obowiązków w domu i dlatego apetyt mi dopisuje, potem już wkurzony dodał, że niczego nie doceniam i nie wiadomo o co mi chodzi. Nie pomagam i mam wszystkich gdzieś (podobno). Uważa mnie za najbardziej samolubnego człowieka na Ziemi, chociaż sam ma mnie i naszą rodzinę gdzieś. Gdyby mógł to w Wigilię pojechałby na polowanie. Jest strasznym hipokrytą. Ma gdzieś mojąn mamę - nie kupił jej nawet prezentu na gwiazdkę. Nie mówiąc już o mnie czy rodzeństwie. Oczywiście mama nam kupiła jak zawsze, a my jej. Wiadomo, że rodzice pracują "na jeden rachunek", więc prezent jest od ich obojga, ale on nawet nie wiedział co mama nam kupiła i dopytywał się podczas rozpakowywania prezentów. Najbardziej drażni mnie gdy na jakiejś rodzinnej imprezie trochę sobie wypije i przez całą drogę w aucie mówi jak bardzo nas kocha i jest dumny z tak mądrych i utalentowanych dzieci. Jednak na trzeźwo nie przypominam sobie jakiegokolwiek komplementu od niego. Przepraszam, ale musiałam się w jakiś sposób wyżyć. 



Trzymajcie się
K.

piątek, 28 grudnia 2012

Nowy początek?

Długo mnie tu nie było, wiem. Przytyłam, to również wiem. Wstydzę się siebie i wszystkiego co jest ze mną związane. 
Wiele razy próbowałam wrócić, ale nie potrafiłam. Za każdym razem mama zaciągała mnie do jedzenia mówiąc, że schudłam (chociaż przytyłam). Boją się o mnie, chociaż tak na prawdę szkodzą, nie pozwalając się odchudzać. Lepiej czuję się chudziutka niż tłusta. Nie rozumieją tego, nikt tego nie rozumie. Denerwują mnie ciągle powtarzane przez mamę słowa, że  inni mają gorzej i co mają powiedzieć dziewczyny strasznie grube z gigantyczną nadwagą. Ale dlaczego ja mam się zadowolić sobą i akceptować to co mam, zamiast dążyć do czegoś większego i lepszego. Nie pozwolę sobie wmówić, że jest dobrze, bo dla mnie nie jest.
Jestem wdzięczna swojej cioci, która powiedziała mi coś ważnego w te święta, a mianowicie że nie lubi osób, które użalają się nad sobą i nie idą na przód. Każdy może mieć gorsze dni i trochę ponarzekać, ale za chwile powinien się podnieść i dalej się rozwijać. Przeszłość traktować jako przestrogi i istotne doświadczenie ale przyszłość zależy tylko i wyłącznie od nas. Ja zawaliłam i stałam w miejscu, płacząc, że jestem gruba.
Wczoraj kupiłam sobie sukienkę na sylwestra. Przymierzyłam ją potem jeszcze raz w domu i się rozpłakałam. Widziałam kogoś kim nie chcę być już dłużej. Skasowałam poprzednie posty i zaczynam od nowa. 
Ważę 62 kg a kolejny raz zważę się 5 stycznia i mam zamiar widzieć przed sobą osobę co najmniej o 1 kg szczuplejszą. Za wszelką cenę, choćbym miała przepłacić za to wszystko zdrowiem, będę chuda. Do lutego chcę ważyć najwięcej 57 kg. Im mniej tym lepiej, ale wolałam wytyczyć sobie mniejsze cele, żeby spokojnie podołaj zadaniu.

Trzymajcie się
K.